Paweł Zarzeczny nie żyje. Kolorowy ptak polskiego dziennikarstwa sportowego [ Wspomnienie]

W wieku 56 zmarł Paweł Zarzeczny, dziennikarz sportowy zajmujący się głównie piłką nożną. Pracował w wielu tytułach prasowych i stacjach radiowych, ostatnio był związany głównie z Weszło.com i Radiem Zet, gdzie dostarczał felietony.

Informację o śmierci Pawła Zarzecznego podał Jacek Kmiecik (który razem z Zarzecznym pracował w kilku redakcjach), a potwierdzili ją dziennikarze Weszło.com. Paweł Zarzeczny od lat miał problemy ze zdrowiem, m.in. cierpiał na cukrzycę. W sobotę rano doznał zawału serca.

Wczoraj świętował 500 odcinek swojego show. Więcej już nie będzie. Żegnamy Pawła Zarzecznego na zawsze. W niebie też będzie niepodrabialny – dodał Krzysztof Stanowski.

Zarzeczny od dwóch lat nagrywał dla Weszło.com codzienny vlog „One Man Show”, w piątek udostępniono 500. odcinek tego programu. Od kilku lat pisał też dla serwisu cotygodniowe felietony.

Od wiosny ub.r. był gospodarzem programu „Bul głowy” w Telewizji Republika. Wcześniej był związany na stałe z wieloma tytułami prasowymi, m.in. „Futbol News”, „Przeglądem Sportowym” (był tam zastępcą redaktora naczelnego), „Piłką Nożną”, „Gazetą Wyborczą” i „Super Expressem”. Pisał też felietony m.in. do „Polski The Times” i „Uważam Rze”.

Ponadto współpracował ze stacjami telewizyjnymi: w latach 2008-2014 z Orange Sport (prowadził tam m.in. programy „Hyde park” i „Fun raport), a wcześniej m.in. z Canal+ (był stałym ekspertem w „Lidze+”), Wizją Sport i Telewizją Polską (w TVP Info współprowadził program „Nie-Poważnie”).

Napisał szereg książek dotyczących piłki nożnej, m.in. biografię Kazimierza Górskiego „Piłka jest okrągła”, monografię futbolu warszawskiego oraz albumy serii Panini. Wydano też zbiory jego felietonów: „Zawsze byłem najlepszy” i „Mój własny charakter pisma”. Był znany z charakterystycznego stylu komentarzy: humoru, ciętych uwag i dosadnych stwierdzeń.

Za co kochaliśmy Zarzecznego? Próbki jego tekstów poniżej…

Ten dziwaczny tytuł nie jest mój. Napisał to jakiś dziennikarz „Faktu” o mnie, że niby ja za wszelką cenę chciałbym zaistnieć. Chłopaku – ja już zaistniałem, podczas gdy ty i 99 proc. kumpli nie zaistnieje nigdy. To, nomen omen, fakt.

Chodziło o sprawę banalną, że w TVN nazwałem Kubicę słabym kierowcą. Zresztą wiele spraw uważam w Polsce za słabe – rząd, reprezentację futbolową, poziom nauki – i gdybym jedynie na takich oczywistościach chciał zaistnieć, byłoby to raczej trudne. Ja zaistniałem czymś innym. Uchodząc za palanta, piszę teksty mądrzejsze niż inni, a nie mając urody za grosz – nie widziałem w telewizji gościa fajniejszego od siebie, gotowego do dyskusji na każdy temat.

Jestem bydlakiem. Kawałem chama. Grubą świnią. Cynikiem. Nic mnie nie rusza, ani mordy, ani bandytyzm, ani wasze chamstwo, bo ja was stworzyłem przecież.

Ale od soboty płaczę. Naprawdę nie sądziłem, w najśmielszych marzeniach, że kompletnie nie umiejąc grać w piłkę nożną ogramy mistrzów świata.

W Warszawie, Niemców. Tu jest klucz do tych łez – pisał Paweł Zarzeczny w jednym z felietonów.

Dziennikarza wspominają i żegnają osobowości polskiego sportu między innymi Zbigniew Boniek, Mateusz Borek czy Janusz Basałaj.

Zarzecznyzarzeczny 4zarzeczny 1

Źródło: Wirtualne Media \ Żyjesz.pl

Komentarze

comments

No Comments Yet

Comments are closed