18 września na Festiwalu Filmowym w Gdyni odbyła się uroczysta premiera nowego filmu Wojciecha Smarzowskiego „Kler”. Produkcja jak można było przypuszczać spotkała się z ogromnym zainteresowaniem widzów, którzy wykupywali bilety na wszystkie możliwe seanse.
KLER w reż. Wojtka Smarzowskiego to bez wątpienia największy przebój festiwalu filmowego w Gdyni. Wejściówki na wszystkie seanse znikają w oka mgnieniu, widzowie siadają na podłodze i na schodkach a w czasie napisów końcowych biją brawo. Gorączka na widowni jest taka, jaką pamiętam sprzed lat, gdy na reglamentowanych seansach pokazywano „Człowieka z marmuru” Wajdy. Tak jak wówczas do kina idzie się, żeby zobaczyć trochę ukrywanej prawdy i zarazem zamanifestować, że nie jest się baranem (ani owieczką) i nie wierzy się we wszystko, co nam oficjalnie mówią – recenzował po obejrzeniu projekcji krytyk filmowy, Tomasz Raczek.
Festiwalowa, filmowa #Gdynia.
???#43FPFF pic.twitter.com/cQONGuOHtX— Gdynia (@MiastoGdynia) September 19, 2018
Wojciech Smarzowski. „Kler” ożywił na nowo dyskusję o zamożności kościoła katolickiego [Opinie]
Reżyser w swoim filmie przekazuje nam bardzo jasny sygnał i przy okazji pokazuje w swoim obrazie w rolach pierwszoplanowych, biskupa i księży jako grupę bardzo wyrachowanych w swoim postępowaniu wyzyskiwaczy, robiących przy okazji interesy niezgodne z polskim prawem nie tylko kanonicznym, ale i prawem karnym. Co bardziej szokuje? Robią to wszystko pod „płaszczykiem Boga” obiecując ludziom łaski, zdrowie i inne dobrodziejstwa, które do nich spłyną jeśli tylko będą bardzo dbać o finansowe zaplecze hierarchów kościelnych.
Jestem tylko reżyserem. Ale chciałbym, żeby system finansowania Kościoła był jawny, księża pedofile trafiali do więzienia i żeby polski Kościół wziął wreszcie odpowiedzialność za ofiary – mówi ostatnio reżyser filmu „Kler” Wojciech Smarzowski w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”
Film opowiada o trójce kapłanów, którzy piastując różne kościelne funkcje na mniejszym bądź większym szczeblu, dopuszczają się jak to ludzie wielu grzechów. Człowiek jest z natury grzesznym i tak można by zdefiniować zarys filmu. Nad nimi czuwa wyuzdany w swoich poczynaniach, lubiący przepych i bogactwo biskup [Janusz Gajos].
Więcej o fabule już mówić nie będziemy, bo chcemy Was odesłać do kin. To trzeba zobaczyć…